JAK DŁUGO JESTEŚ W SWEJ NIEWOLI? Kazimierz Smółka

08.10.2007, 02:44, nazir

gdyż wejrzał ze swej świętej wysokości, Pan spojrzał z nieba na ziemię, aby wysłuchać jęków więźniów, i uwolnić skazanych na śmierć

Kiedy lud izraelski był w Egipcie, znaleźli się pod władzą Faraona. On był królem tej ziemi, a jego władza miażdżyła ich. Biblia mówi, że wzdychali w tych więzach, a potem jest powiedziane, że wołali. A wołanie ich doszło do Pana. Nie ich wzdychanie, ale ich wołanie doszło do Boga. Ludzie, na trudną sytuację mogą reagować w dwojaki sposób. Niektórzy spośród tych, którzy są w więzach, poddają się im. Siła z nich ucieka, i tylko wzdychają. Pamiętajmy o tym, że większość z Izraelitów, nie znała niczego lepszego. To był jedyny rodzaj życia, który znali. Łatwo się przyzwyczaić do jednego rodzaju życia. I chociaż jest to trudne. I chciałbyś być inny. To trwa już tak długo, że nie możesz już sobie wyobrazić niczego innego. W takiej sytuacji często pojawia się to wzdychanie. Ludzie wzruszają tylko ramionami, machają z rezygnacją ręka i mówią: - szkoda, ale nic już nie mogę na to poradzić. Wszyscy, których znam, są tacy sami. Ale Izraelici zaczęli także wołać. I wołanie ich doszło do Niego. Jak długo jesteś w swojej niewoli, w swoim więzieniu? Całe swoje życie? Czy pamiętacie historię człowieka, który był w więzieniu całe swoje życie? To jest zapisane w piątym rozdziale Ewangelii Jana, od 1-9 wiersza. Otwórzmy ten tekst. ‘potem było Święto żydowskie, i udał się Jezus do Jerozolimy. A w Jerozolimie, przy Owczej Bramie jest sadzawka, zwana po hebrajsku Betezda, mająca pięć krużganków. W nich leżało mnóstwo chorych, ślepych, chromych i wycieńczonych, którzy czekali na poruszenie wody. Od czasu do czasu zstępował bowiem anioł Pana do sadzawki, i poruszał wodę. Kto więc po poruszeniu wody pierwszy do niej wstąpił, odzyskiwał zdrowie, jakąkolwiek chorobą był dotknięty. A był tam pewien człowiek, który chorował od 38 lat. I gdy Jezus ujrzał go leżącego, i poznał że już od dłuższego czasu choruje, zapytał go: chcesz być zdrowy? Odpowiedział mu chory: - Panie nie mam człowieka, który by mnie wrzucił do sadzawki, gdy woda się poruszy. Zanim zaś ja sam dojdę, inny przede mną wchodzi. Rzecze mu Jezus: - wstań, weź łoże swoje i chodź. I zaraz ten człowiek odzyskał zdrowie, wziął łoże swoje i chodził. A właśnie tego dnia był sabat. Trzydzieści osiem lat. Ten człowiek nie znał niczego innego. Jest to dostatecznie długi czas, żeby być przyklejonym do jednej pozycji. Jak długo jesteś przyklejony do tej pozycji, w której jesteś? Czekając na to, że coś się zdarzy, ponieważ usłyszałeś, że zdarzyło się to innym ludziom. I myślisz: - być może pewnego dnia zdarzy się to tobie? Ten człowiek był w tym miejscu przez długi czas. I w pewnym momencie coś zmieniło całą sytuację. Ale on o tym nie wiedział. A tą zmianą był fakt, że Pan Jezus przyszedł do tego miejsca. Dla tego człowieka był to dzień jego szansy. Ten obcy, który przemówił do niego był Synem Bożym, i zapytał go: - chcesz być zdrowy? Czy słyszeliście odpowiedź tego człowieka? On ma swoją koncepcję na uzdrowienie. Wierzy, że może to się stać tylko w określony sposób. I kiedy Pan Jezus pyta go: - czy chcesz być zdrowy? , odpowiada: - a ja mam problem. Nie mam człowieka, który wrzuciłby mnie do wody. Ale, nie o to przecież Jezus go pytał. Wobec tego, Jezus mówi: - wstań i chodź. Ta historia ciągnie się dalej w wierszu 14 i 15. Jezus powiedział do niego: - nie grzesz więcej. Był tylko jeden człowiek na ziemi, który mógł wypowiedzieć te słowa. Który miał moc wypowiedzieć te słowa do drugiego człowieka. Bracie, Siostro, Przyjacielu, jak długo byłeś w tym miejscu, gdzie jesteś? Jak długo czekałeś na to, że coś się zdarzy? Jezus jest dziś realny i obecny, tak jak wtedy. I nie ma znaczenia, jak długo tam byłeś. Jezus jest tam, gdzie jesteś. Chce postawić to samo pytanie wielu sercom. Chcesz być zdrowy? Chcesz być inny? Chcesz pozwolić dokonać mi czegoś, co zmieni cię całkowicie? Co odpowiesz na to? Bardzo często nasza niewiara ukrywa się za różnymi wymówkami. O, nie mam nikogo, kto by mnie wrzucił do wody. Popatrzmy dalej, do Ewangelii Jana, rozdział 11. To jest znana nam wszystkim historia Łazarza. Zobaczmy, w jaki dziwny sposób Jezus postępował. Zrobił coś, czego nie można było oczekiwać od Niego. Jezus miłował Łazarza. Trzy razy jest to w tym rozdziale powiedziane, żebyśmy nie mieli żadnych wątpliwości. W wierszu trzecim siostry Łazarza mówią: - Panie, ten, którego miłujesz, choruje. W wierszu piątym jest powiedziane, że Jezus miłował Martę, Marię i Łazarza. I ta dziwna rzecz, jaką Jezus uczynił, jest powiedziana w wierszu szóstym: a gdy usłyszał, inne przekłady mówią, dlatego że usłyszał, że Łazarz choruje, pozostał na miejscu jeszcze dwa dni. Czy to ma jakiś sens? Jeżeli Jezus miłował tego człowieka, a nie ma żadnych wątpliwości, że tak było, dlaczego, kiedy usłyszał że choruje, pozostał tam gdzie był jeszcze dwa dni? Pan powiedział: - ta choroba nie jest na śmierć, ale na chwałę Bożą. A kiedy minęły dwa dni, Jezus mówi do uczniów: - pójdźmy do Judei. A uczniowie przypominają Mu w jaki sposób został potraktowany tam, kiedy ostatni raz tam był. Ale Jezus był zdecydowany iść, bo nastał czas aby iść. Mówi, że Łazarz nie żyje, i choć nazwał to snem, to Łazarz był martwy. Całkowicie martwy. Nie było w nim żadnego życia. Jezus pozostał tam gdzie był, właśnie po to, żeby to się stało. Żeby nie pozostało w głowie żadnej wątpliwości, że on jest martwy. Miłował, kiedy miał się dobrze. I kiedy był martwy, wciąż go miłował. Jest tu ta zabawna uwaga Tomasza - wobec tego, pójdźmy abyśmy z Nim pomarli. Wiecie, jest dobrze w zespole mieć takiego wesołego brata. Łatwiej wtedy znosi się trudne sytuacje. W wierszu 17, przyszli do grobu, w którym był Łazarz od czterech dni. Marta rozpoznaje coś odnośnie Pana. To jest powiedziane w wierszu 21: gdybyś tu był, mój brat by nie umarł. W jakiś sposób wiedziała, że jeżeli Jezus jest w tym miejscu, śmierć nie może panować. To była jedynie część prawdy. Maria wiedziała to również. Gdyby człowiek nie odszedł od Boga, nie umarłby. W obecności Bożej jest życie. On jest źródłem życia. Otrzymaliśmy swoje życie od Niego i On je podtrzymuje. Dopóki żyjemy w odpowiedniej relacji z Nim, nie możemy umrzeć. Marta i Maria wiedziała o tym: - o, gdybyś tylko tu był, nie zdarzyłoby się to. Jezus wiedział o tym, dlatego z dala trzymał się od tego miejsca. Było konieczne, żeby Łazarz umarł, by mógł dokonać czegoś, czego nie uświadamiała sobie ani Marta, ani Maria. Niektórzy myślą, że jeśli tylko wyrwą się z tego zamieszania w jakim są, będą mogli iść za Bogiem. Jeśli tylko znajdą się na innym miejscu, będą w stanie zaufać Mu. Wydaje im się, że mogliby zrobić jakiś postęp w drodze za Panem, gdyby rzeczywistość była inna. I próbują zmienić rzeczywistość. To co mówią tutaj Marta i Maria to tyle: - gdyby było inaczej, to by było inaczej. Ale teraz wszystko skończone. Zatoczyliśmy kamień u wylotu grobu. Koniec. Panie, Twoja szansa skończyła się. On zbyt daleko odszedł. Nie możesz dosięgnąć do niego. Ale właśnie dlatego, Jezus pozwolił mu umrzeć. On chciał pokazać tobie i mnie coś szczególnego. Chciał pokazać tobie i mnie, że nikt zbyt daleko nie odszedł od Niego. Czy czujesz się poza zasięgiem bożym? Czy czujesz, że Bóg może dokonać czegoś dla kogoś innego, ale nie dla ciebie? Dla dobrze wychowanych ludzi. Dla tych, którzy chodzą do Kościoła. Którzy są w porządku wobec prawa, lecz nie dla ciebie. Czy w swoim sercu czujesz, że znajdujesz się w miejscu poza zasięgiem Bożym? Wielu ludzi naprawdę tak wierzy. I z tego powodu wzdychają. O, gdyby to było inaczej. Gdybym był kimś innym. Gdyby mój mąż był inny. Gdyby moja żona była inna. Gdyby sytuacja była inna. Jestem pewien że Bóg mógłby czegoś dokonać w moim życiu.

Jednej rzeczy Bóg chce nas nauczyć - Że On przychodzi do nas tam, gdzie jesteśmy. On nie mówi do nas z jakieś odległości: - jeżeli się tylko poprawisz i staniesz się lepszym, przyjdę do ciebie. On nie mówi: - jeśli zaczniesz się modlić, i czytać trochę Biblię, ja w pół drogi wyjdę do ciebie. To nie dzieje się w ten sposób. Jezus przychodzi w to miejsce, gdzie jesteś. Człowiek leżał 38 lat bez ruchu, i Jezus przyszedł dokładnie w to miejsce, gdzie on był. Łazarz był w jeszcze bardziej beznadziejnym stanie. I Jezus przyszedł dokładnie tam, gdzie on był. Popatrzcie, co Marta mówi w wierszu 21 i 22. Chcę zwrócić uwagę na to, co Marta czyni, ponieważ wielu ludzi robi to samo. Słowo Pana dociera dokładnie w to miejsce, gdzie ona jest. I to Słowo mówi: Twój brat wstanie. A ona natychmiast odsyła tę rzecz w odległą, daleką przyszłość. I mówi: o, ja wiem, że ona wstanie. Kiedyś pewnego dnia w jakimś odległym dniu, ja wierzę, że to się stanie. Ale w 25 wierszu Jezus nie mówi do niej ‘ja będę’, lecz ‘ja jestem’. Właśnie teraz, ten, który wierzy we mnie, choćby umarł, i żyć będzie. A kto wierzy we mnie, nie umrze na wieki. Czy wierzysz w to? Czy rzeczywiście wierzysz, że Jezus jest zmartwychwstaniem dzisiaj? Czy wierzysz, że jest tutaj i kiedy mówi, że uczyni cos dla ciebie, to naprawdę uczyni? Człowiek, który leżał 38 lat, nie mógł uwierzyć, że jego dzień nadszedł. To, z czym Jezus przyszedł do niego, nigdy się nie zdarzało. I Marta czyni to samo. Wierzy, że Bóg mógł kiedyś coś uczynić. Wierzy, że uczynić może coś w przyszłości. A Jezus pyta: - czy mi wierzysz teraz? Jest coś w 38 wierszu, co porusza moje serce. Kiedy Jezus przyszedł do grobu, zapłakał. Ale jeszcze bardziej poruszające jest to, że On właśnie do grobu przychodzi. Przychodzi do mojego grobu, i do twojego grobu. Kiedy wszelka twoja nadzieja zmarła, i jesteś pewien, że jest za późno, Jezus przychodzi i mówi: - odsuńcie ten kamień. A Marta powiada: - Panie, już cuchnie. To jest niezwykłość Jezusa. Przychodzi do grobu, mimo iż wie, że jest tam coś zepsutego i śmierdzącego. To jest rzeczywistość śmierci. Ohydna, zepsuta rzecz. Siła, która skutecznie psuje to, co było obrazem bożym. Każdy chciałby, aby to było ukryte za kamieniem. Bracie i Siostro, czy masz taki kamień w swoim życiu? Jezus mówi: - odsuńcie ten kamień. Jezus przychodzi do miejsca gdzie jesteś. Nawet, jeżeli jesteś martwy. Może ci się wydawało, że to tylko sen. Nie. To była śmierć. Ale to nie koniec, jeżeli Jezus jest w tym miejscu. Wiecie, rzeczy zwykle nie toczą się tak, jak się nam wydaje. Są znacznie gorsze. Nie sen – śmierć. Nie tylko martwy, ale i zepsuty. Nie tylko zepsuty, ale i uwięziony za kamieniem. Czy myślicie, że ktokolwiek miał jakąkolwiek nadzieję, że Łazarz wstanie? To było z cała pewnością - za późno. Gdyby Jezus przyszedł w momencie śmierci, tak jak to było z tą dziewczynką. Gdyby przyszedł ledwo po śmierci, tak jak do młodzieńca wdowy z Nain. Być może byłaby jakaś nadzieja. Ale kiedy popsuł się, wszelka nadzieja znikła. O moi drodzy. Bóg czyni to jasnym w naszym sercu. Wszelkie nadzieje muszą zniknąć. Nadzieje, że mógłbym sam stać się osobą którą On chce żebym był. Zobaczyłem to w Ewangelii Jana, kiedy Jezus mówi do uczniów: - macie miłować się nawzajem, jak ja was umiłowałem. Gdyby powiedział: – macie miłować się najbardziej, jak tylko potraficie. Włożył bym w to całą moja siłę. Próbowałbym jeszcze mocniej. Ale Jezus nie powiedział, kochaj jeszcze mocniej. Powiedział: - miłuj tak, jak ja miłuję. Co można zrobić, z tego rodzaju rozkazem? To są rozkazy, które daje nam Jezus ze szczególnego powodu. Pamiętacie, kiedy Paweł w Liście do Efezjan napisał do mężów: - miłujcie swoje żony jak Chrystus. On nie powiedział: - miłujcie swoje żony najbardziej jak tylko potraficie. On powiedział: miłujcie jak Chrystus. W Pierwszym liście Piotra pisze tak: bądźcie święci, bo ja jestem święty. Aniołowie, którzy otaczają Boga, znajdowali się tam, kiedy świat zaistniał. Pozostaną tam, kiedy świat przestanie istnieć. Ale dzień i noc mówią: Święty, Święty, Święty. To jest ich reakcja na obecność Boga. Nie mogą się przyzwyczaić do tego, jaki jest Bóg. I każdego dnia, w każdej chwili, są zdumieni kim jest Bóg. I w liście Piotra czytamy: bądźcie świętymi, bo ja jestem święty. Co zrobić z rozkazami, żeby być kimś, kim się nie jest? Kiedy Bóg każe cos zrobić, ja mogę próbować to zrobić. Kiedy Bóg każe- zwiastuj. Mogę zwiastować. Kiedy mówi – módl się. Mogę się modlić. Ale kiedy On rozkazuje mi być kimś, to jak mogę być kimś, kim nie jestem? One są tu po to, aby wszelka nasza nadzieja, na nasze naturalne zdolności znikła. Bóg mówi nam: beze mnie nic uczynić nie możecie. Łazarz był martwy. Umarł. Całkowicie, absolutnie umarł. Jest uwięziony za kamieniem. Jest w ciemności. Nie ma w nim życia. Jezus przyszedł do jego grobu. Czy Bóg uczynił to oczywiste w twoim sercu? Jak beznadziejnie niemożliwe jest dla ciebie to, abyś sam, stał się tym, kim On chce abyś był. Wiecie, to jest okropna chwila, ale dopóki do niej nie dotrzemy, Jezus nie może dokonać tego, dlaczego przyszedł. I gdy odsunęli kamień, Jezus podniósł wzrok ku Ojcu, a potem doniosłym głosem zawołał: - Łazarzu, wyjdź! Skierował Słowo w to zepsucie, w którym był Łazarz. Łazarzu, wyjdź! I martwy wyszedł. Czy zastanawialiście się, dlaczego Pan Jezus wzbudził go z martwych? Historia Łazarza nie kończy się w rozdziale 11. Trwa nadal w rozdziale 12. I widzimy tam, że Łazarz siedzi z Panem przy stole. Po to właśnie wzbudził go z martwych. Chciał mieć społeczność z nim. By mieć z nami społeczność. By rozmawiać z nami. Przebywać i cieszyć się swoja obecnością. Bóg nie jest przerażony tym, czym stałeś się w życiu. Kiedyś, gdy byłem dzieckiem, lubiłem bawić się podczas kąpieli. Zatykałem różnymi rzeczami kran, ale zawsze siła wody wyrzucała te rzeczy. Jest życie w Jezusie Chrystusie. Jest w Nim moc, która jest w stanie odrzucić każdą rzecz. Uwolnić każdą rzecz. Uczynić wszystko na nowo. Jezus Chrystus jest tutaj teraz. Czy odczułeś, że Bóg mówi tutaj do ciebie? Czy zrozumiałeś, że Bóg kieruje do ciebie swoje słowa? Bóg woła cię po imieniu. Kieruje słowa nie do osoby siedzącej obok. Lecz do ciebie woła donośnym głosem:- Łazarzu, wyjdź! Amen

Panie Jezu. Potrzebujemy Ciebie. Potrzebujemy, abyś przyszedł w to miejsce, gdzie teraz jesteśmy. Nawet, jeżeli to jest ten grób. Nawet jeżeli duchowo umarliśmy. Nawet jeżeli nasze wnętrze jest martwe, zepsute i cuchnie. Ojcze, dzisiaj odsuwamy kamień, za którym chowaliśmy się, i prosimy, zawołaj do nas i ożyw. Tak jak ożywiłeś Łazarza. Amen
 
« Wstecz


Dyskusja: "JAK DŁUGO JESTEŚ W SWEJ NIEWOLI? Kazimierz Smółka"
Data: Nazwa: Komentarz:
- Nie ma żadnych komentarzy -
Dodaj komentarz | Wyświetlić wszystkie komentarze